Strony

środa, 28 czerwca 2017

Od Olivii do Luny

Przechadzałam się wlaśnie po pobliskim lesie, ale oczywiście... Musiałam kogoś spotkać. Moje długie futro opadło mi na oko, a ja się cofnełam. Wadera podeszła bliżej.
- Witaj. - powiedziała.
- Cześć - próbowałam sie uśmiechnąć. Nadal byłam gotowa od razu wystartować i odbiec. Chciałam uciekać...
- Wiesz, tak się zastanawiam... - zaczęła i spojrzała na mnie z uśmiechem. - Może dołączyłabyś do mojej watahy? - zapytała.
- A ile jest w niej wilków? - zapytałam rozluźniając mięśnie.
- Na razie w sumie jeden. Ja... - zaśmiała się.
- Mogę, bo w sumie... Poszukuje watahy... Czemu nie. - uśmiechnęłam się.
- To chodź oprowadzę cię po naszych terenach. To znaczy terenach, na których jeszcze nie ma innych wilków. - zaśmiałyśmy się.
- To, jak idziemy? - zapytałam spokojnie.
- Jasne, chodźmy. A może opowiesz mi coś osobie? Na przykład... - zamyśliła się. - Jakie masz moce?
- No cóż... Panuję nad przyrodą i pokażę ci coś... - uśmiechnęłam się tajemniczo. Zawołałam wiewiórkę, która zeszła z drzewa. Spojrzałam jej w oczy oddalając i przybliżając głowę. - Teraz będziesz biegać w tą i spowrotem na drzewo... - powiedziałam, a wiewiórka wystartowała i wróciła. I tak w kółko. Wadera zaczęła się śmiać.
- No to nieźle. Tylko nie chipnotyzuj żadnego z wilków. - powiedziała patrząc na mnie poważnie.
- Jasne, a tak wogule... Nazywam się Olivia. - uśmiechnęłam się.
- Luna. - uśmiechnęła się wadera...
<Luna?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz