Strony

środa, 5 lipca 2017

Od Tobiego do Soleil



Od dawna Tobi nie spał w jaskini. Nie jest to oczywiście to samo, co spanie w jaskini, ale jednak jest tu jakaś ochrona od deszczu. Tak wyglądała pierwsza noc w jaskini numer pięć WKZ, ujdzie.
W jaskini siedziało jeszcze dwóch innych wilków, co basior zauważył dopiero rano, gdyż wczoraj dość szybko poszedł spać. Nałożył przepaskę połowę twarzy, żeby nikt nie oślepł od widoku pustego oczodołu. Miał tylko nadzieję że nie będzie musiał załatwiać sobie magicznego wszechwidzącego oka. 
Minąłem moich nowych sąsiadów, którzy spojrzeli na niego dziwnie. Na co wy się tak gapicie? Jacyś homoseksualiści czy jak? Nie, oni po prostu nie chcą mu dać szansy.
Oczywiście nic nie powiedział. Zaraz po wyjściu z jaskini dostrzegł, że jest już dawno południe, a słońce znajdowało się bardzo wysoko. Chol**a, znowu zaspał.
Później Tobi był już gotowy to zwiedzania miejsca, w którym ma spędzić przynajmniej kilka miesięcy. Znalazł malowniczy mostek i postanowił zaplanować tam co dziś zrobić. Może mógłby zapolować na coś dużego i doczołgać zwłoki do swojej jaskini, żeby chociaż sąsiedzi z jaskini przestali patrzeć na niego jak na wyrzutka?
Okej. Nie zaszkodzi w sumie spróbować.
Po dwóch godzinach wędrówki Tobi stwierdził, że z polowania jednak nic nie wyjdzie, bo nie ma niczego fajnego w tej części lasu. Poza tym, czy ktokolwiek oprócz niego lubi zwęglonego kurczaka na obiadokolację? 
Dalej zwiedzał tereny. Najbardziej spodobał mu się jeden z wodospadów. Robił wrażenie, był bardzo wysoki, a z niego widać było też rozległy las. I na tyle wysoki, że gdyby otyły wilk skoczył na bombę ze szczytu wodospadu do zbiornika wodnego na dole, to powstałoby co najmniej owalne Tsunami, które ochrzciłoby każdego wilka świętą wodą z wodospadu w promieniu ponad kilometra.
Tobi zobaczył też wilczycę, która stała na krawędzi wodospadu i patrzyła w przestrzeń. Chyba wiedziała już, że nie jest tu sama. Tobi usiadł na przeciwnym brzegu wodospadu. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, wsłuchując się w głośno płynącą wodę. Chyba było jej obojętne, czy Tobi tu siedzi, czy nie. Inną sprawą było to, że Tobi szukał bratniej duszy, a może to właśnie ta jedna dusza na milion? 
- Hej... - zaczął Tobi, upewniając się, że wadera go usłyszy. 
Nieznajoma przekręciła łeb w jego stronę. W sumie nie wyglądała wrogo. Ale była chyba trochę smutna, chociaż maskowała to uśmiechem.
- Jak cię zwą?
- Soleil, a ciebie? - odpowiedziała wadera.
- Tobi ...
Tobi chciał wyciągnąć do niej łapę, ale źle ocenił szerokość wodospadu i niestety (ale czy na pewno?) zarył pyskiem w wodę. Prawie od razu jego pusty oczodoł zalała fala chłodu. Tak, woda była lodowata.
Chyba nawet nowo poznana próbowała mu jakoś jeszcze pomóc, ale z powodu szybkiego prądu już po chwili Tobi leciał. A chciał się tylko przywitać :<
Uderzył plecami w taflę jeziora. Chyba tak nie powinno się skakać do wody, bo to bardzo bolesne, ale część mózgu odpowiedzialna za ustalenie położenia w przestrzeni jakoś się zacięła. Czuł jakby łamał sobie kręgosłup, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo nie złamał sobie jeszcze kręgosłupa. Nie mógł więc wiedzieć, jakie to uczucie.
Gdy wreszcie udało mu się wyjść na brzeg i otrzepać z wody, spojrzał w górę i zobaczył, jak Soleil przygląda mu się z zainteresowaniem i chyba lekkim rozbawieniem. No k**wa śmieszne bardzo.
- Nic mi nie jest! - krzyknął do niej Tobi. A potem musiał wylać całą wodę z uszu.

<Soleil?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz