czwartek, 13 lipca 2017

Od Soleil do Tobiego

Ryk był naprawdę głośny i potworny, a do tego rozległ się całkiem niedaleko od nich, skutecznie przerywając rozmowę wilków. Soleil od razu wiedziała, z kim mają do czynienia. Z niedźwiedziem. Chwilę później do jej uszu dotarł trzask łamanych gałązek i odgłos ciężkich kroków, które zbliżały się w ich stronę. Wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie, by oboje jednocześnie rzucili się do ucieczki. Goniące ich zwierzę przyspieszyło, jakby jego celem było właśnie dorwanie wilczycy i jej towarzysza. Soleil i Tobi byli jednak szybsi i nim minęło pół minuty, zauważyli, że między nimi a domniemanym niedźwiedziem rośnie odległość. Nie przerywali jednak biegu - Soleil obawiała się, że gdy tylko to zrobią, prześladowca ich dopadnie, a podejrzewała, że jej towarzysz myśli podobnie.
Kroków już prawie nie było słychać, kiedy nagle wilki wypadły z lasu. Zatrzymały się w miejscu niemal w ostatniej chwili - tuż przed nimi kończyło się urwisko, a kilkanaście metrów pod nim rozciągała się. skalista dolina. Co więcej, po ich prawej i lewej stronie również znajdowały się przepaści. Mogli uciec tylko przez las - a stamtąd dochodziły już coraz głośniejsze ryki niedźwiedzia.
- Co teraz zrobimy? - zapytała Soleil, spoglądając krótko na Tobiego. Czarny basior wyglądał na gotowego do ataku - na jego pysku pojawił się grymas, sierść miał zjeżoną, a ciało przygotowane do skoku. Czyżby zamierzał zaatakować tego niedźwiedzia? Powalenie takiego zwierzęcia byłoby trudne dla grupy wytrawnych łowców, a co dopiero dla dwóch pospolitych wilków.
- A mamy jakiś wybór? Musimy walczyć - mruknął Tobi, całkowicie skoncentrowany na zbliżających się krokach. W następnej chwili z lasu wypadł ich przeciwnik... ale nie był to niedźwiedź, przynajmniej nie zwyczajny. Miał gęste brązowe futro, które płonęło na szczycie jego grzbietu, ostre, długie na piętnaście centymetrów szpony, a jego pysk zakrywała czaszka innego niedźwiedzia. Najgorsze były jednak oczy zwierzęcia - czarne, ze złotozielonymi świecącymi tęczówkami, od których biła żądza krwi.
- Mamy walczyć... z tym czymś? - zapytała Soleil. W jej głosie można było wyczuć nutkę strachu, ale nic więcej w postawie wilczycy nie wskazywało na to, by się bała. A w środku cała trzęsła się z przerażenia.
<Tobi? Wybacz, jeśli trochę krótko wyszło>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Od Olivii cd. Szana

- Jasne - oddałam uśmiech i ruszyłam. Wilk wydawał się sympatyczny, a ja i tak nie miałam nic do roboty. Na początku chciałam mu pokazać kwi...