Strony

poniedziałek, 31 lipca 2017

Od Luny CD Dewi'ego

-Tak, możemy wracać- odpowiedziałam i w stałam, spojrzałam na basista który jeszcze siedział.
-Dobrze, więc wracajmy - odparł i wyruszyliśmy w drogę. Przez większość drogi trwaliśmy w milczeniu, cały czas wpatrywałam się w rozgwieżdżone niebo.
Byliśmy coraz bliżej mojej jaskini zanim się obejrzeliśmy byliśmy przed moją jaskinią.
-To do jutra, pa- powiedział i miał już iść.
-Poczekaj! Przenocuj u mnie do ciebie jest daleko- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-A nie będzie to kłopot? - zapytał lekko zakłopotany.
-W żadnym razie - odparłam z uśmiechem.
- No dobrze- powiedział
Weszliśmy do jaskini ja ułożyłam się na łużku a Dewi położył się na skórach jeleni.
<Dewi?> sorry, że tak późno ale nie miałam weny.

piątek, 28 lipca 2017

Od Omegi cd Galax


- No dobra... - szepnęłam, uśmiechając się delikatnie.
- Co chciałabyś zobaczyć? Jezioro? Może polanę? - zapytał, ukazując przede mną rządek białych kłów.
- Jezioro! - powiedziałam niemal od razu, wesoło merdając ogonem.
Basior lekko podskoczył, szeroko otwierając oczy. Zapewne w jakimś stopniu przestraszyła go moja nagła zmiana tonu. Uspokoił się w krótkim czasie.
- Za mną - kiwnął głową.
Nie było czasu do stracenia. Pobiegłam za nim niemalże od razu. Za sobą pozostawiliśmy sam pył...
***
Tam... Było... Cudownie! Promienie słońca, które odbijały się od tafli wody tworzyły niesamowity widok. Na taki krajobrazu mogłam patrzeć całymi godzinami...
- Powiesz coś o sobie? - zapytałam w końcu, po kilku minutach ciszy pomiędzy nami.
- Huh? - otrząsnął się.
- Chcę cię bliżej poznać - uśmiechnęłam się delikatnie.

< Galax? >

poniedziałek, 24 lipca 2017

Od Galax'a CD Omegi

-Tak, mamy medyk, z tego co wiem jest nim jakaś wadera o imieniu Omega - oznajmiłem patrząc na nieznajomą.
-Ja jestem Omega,a kogoś po za mną- zapytałam zdziwiona wadera.
-Jestem Galax - przedstawiłem się i wdrapałem się na skałę i stanołem obok wadery .
-Aha, ja jestem Omega ale to już wiesz- odparła z lekkim smutkiem .
-Hmmm cóż znam się trochę na ziołach, chodź dam ci zioła które ci pomogą- powiedziałem i ruszyłem w drogę, po kilku minutach dotarliśmy na miejsce. Salem zioła waderze której po chwili zrobiło się lepiej.
-Dzięki wielkie - powiedziała z uśmiechem
-To może się przejdziemy?- zaproponowałem
<Omega ?>

Od Dewi’ego CD Luny



- Ci, którzy mówili Ci ,że jesteś brzydka byli głupcami Luno.. Jesteś przepiękna – odparłem – Oni nie doceniali twojego piękna jak i tego jaka jesteś wspaniała – uśmiechnąłem się
- Dziękuje.. – powiedziała po chwili milczenia, jakby nie wiedziała co powiedzieć
- A więc chcesz czegoś dowiedzieć się o mnie.. – odparłem.. żeby zmienić temat
- Tak – uśmiechnęła się
- Moja historia również nie jest zbyt ciekawa.. I nigdy nikomu jej nie mówiłem szczerze mówiąc – wyjawiłem waderze
- W takim razie będę pierwszą, która ją usłyszy – odpowiedziała 
- I za pewne ostatnia – zaśmiałem się, gdyż znam siebie i wiem jak wygląda u mnie kwestia zaufania. Ale w Lunie było coś takiego.. Po prostu nie mógłbym czegokolwiek przed nią ukryć..
- Widzisz.. To było wiele lat temu. Kiedyś ja również posiadałem własną watahę jak Ty. Byłem generałem jednej z najlepszej armii w okolicy. Byłem wtedy zupełnie inny.. Moja nienasycona ambicja kazała mi powiększać tereny.. Mieć coraz większą władzę.. Lecz przez to było ciągłe wojny.. Wiele watah zrównałem z ziemią.. Wiele wilków z mojej armii jak i niewinnych wtedy zginęło.. Byłem szanowany i wszyscy czuli przede mną respekt.. Ale jak wiadomo na takich stanowiskach ciężko jest się utrzymać. Pewnego dnia.. Stanąłem do walki z armią kilkukrotnie większą od mojej.. Poniosłem porażkę.. Straciłem wszystko.. Nawet najlepiej wytrenowani wojownicy nie poradzą sobie z taką przewagą liczebną lecz wtedy tego nie rozumiałem. Przeżyłem tylko ja.. I teraz muszę z tym żyć. Wtedy straciłem również swoją partnerkę jak i córkę.. Gdyż po tym jak rozprawili się z moją armią dopadli się do mojej watahy. Nie mogłem nic zrobić.. Gdybym wtedy zrezygnował z walki, wszystko potoczyłoby się inaczej.. Ale w sumie to może i lepiej. Dzięki temu zmieniłem się, zmądrzałem i w życiu nie wyrządziłbym nikomu krzywdy. Wojownik to ktoś kto walczy w słusznej sprawie a nie z powodu niespełnionej ambicji.. – powiedziałem z trudem przywołując wspomnienia
- Rzeczywiście nie masz szczęśliwej historii – odpowiedziała wadera z lekkim smutkiem
- Tak samo jak i ty.. chociaż ja chyba mam trochę gorzej – próbowałem ją pocieszyć swoim specyficznym poczuciem humoru i przytuliłem waderę do siebie, chociaż nie powiem bałem się trochę reakcji..

Lecz ona również odwzajemniła uścisk, miała takie delikatne i miękkie futro.. Chciałem wtedy coś powiedzieć ale to chyba ni był najlepszy moment.. Więc po prostu zapytałem szeptem..

-Chcesz już wracać? 

CDN

<Luno? ^^>

niedziela, 23 lipca 2017

Od Omegi

Mrok zastępował powoli jasność. Było cicho i spokojnie, bowiem większość zwierząt zniknęła już w legowiskach, szykując się do przespania nocy. 
   Co chwilę potykałam się o jakieś kamienie, czy może gałęzie, robiąc przy tym trochę hałasu. Utykałam. I to dość widocznie. 
Dziwiłam się, że jeszcze nic mnie nie zaatakowało. Żadnych krwiopijczych owadów, szkieletów ani strzelających z dziobów strumieniami wody ptaków?  
***
Do mych nozdrzy docierał przytłumiony zapach wilków. Nie wiedziałam, czego się spodziewać;  ale było mi to już obojętne. Jakby nawet nie zaatakowali, dorwałoby mnie co innego, albo bym się wykrwawiła. 
Wlokłam się półprzytomna przez las, ciągnąc za sobą zranioną łapę, a w myślach przeklinając na tą pumę. 
Zapach był wyraźniejszy, choć wciąż tłumiony przez słabość mojego organizmu.  Fakt faktem, że byłam medykiem, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć odpowiednich zamienników lekarstw czy liści przypominających bandaże. 
Coś zaszeleściło w krzakach. Zastrzygłam uszami. Wyleciał z nich rozjuszony dzik. Podkuliłam ogon, gdy skierował swój tor biegu na mnie. Ryknął, na nutę wściekłego lamentu. 
Rzuciłam się do ucieczki, jednak deszcz kopyt dopadł moje ciało w mniej niż minutę. 
Splunęłam krwią w trawę. Dziki zwierz widocznie uznał, że odeszłam z tego świata, bo nigdzie go nie widziałam. 
Uparcie dźwignęłam się na proste łapy i brnęłam dalej. Światło wstającego słońca bardzo raziło. Wtem, spotkałam kogoś. Był to basior. Siedział samotnie na dużej skale. 
– Cześć! –uśmiechnęłam się przyjaźnie do napotkanego wilka, zadzierając głowę do góry, by móc patrzeć na jego reakcję. Chwiałam się, co utrudniało mi nawet próby  dostrzeżenia szczegółów jego wyglądu. Ale zapach i tak zdradzał, jakiej płci był ten osobnik. – Macie tu jakiegoś medyka czy kogoś takiego? 
Kolejna fala bólu przeleciała przez me ciało, a przed oczami zatańczyły mroczki.  

< Jakiś basior? >

Od Luny CD Dewi'ego

-znaczne od mojej historii- powiedziałam z uśmiechem.
-Słucham uważnie - powiedział z uśmiechem .
-Więc tak ... Urodziłam się w całkiem dużej watasze gdzie moi rodzice byli alfami a ja byłam ich jedynym szczeniakiem. Byłam rozpieszczana, zawsze miałam dużo przyjaciół. Dorastałam przechodziłam wiele szkoleń na alfę i na wojowniczkę. Ale zawsze miałam taki mały problem, w moim wieku ok. 1,5-19 roku wszystkie moje koleżanki miały już chłopaków a ja nie. Zawsze byłam uważana za brzydką i wiele razy to słyszałam od basiorów, że jestem brzydka, ale w czasie szczenięcym nie okazywałam uczuć typu smutek, strach w obec moich rówieśników wszyscy uważali, że nawet diabła się nie boję. Moi rodzice dowiedzieli się też o tym co o mnie mówią i na pocieszenie dostałam konia i dobermana ale oni zostali w tamtej watasze.Kiedy dorosłam i wszystkie szkolenia były już skończone i rodzice oznajmili mi że mam wyjść za mąż aby połączyć watahy. Ja się nie zgodziłam bo wiedziałam, że nie będzie mnie kochał bo wiele razy słyszałam że jestem brzydka. Uciekłam w nocy zostawiając list, tułałam się tu i tam i znalazłam te tereny no i zalożyłam watahę. - opowiedziałam tak w skrócie moją historię zaciekawionemu basiorowi.
-Mów dalej - powiedział patrząc na mnie z zaciekawieniem.
-No to teraz moja rodzina mama -Ivana a tato -Pawlo nie będę wymieniać kuzynów, kuzynek, wujów, ciotek bo byś zasnoł.
Teraz moje zainteresowania no więc tak rysowanie uwielbiam, podróże, przygody, walki, pływanie, tresura mojego dobermana jak go miałam i jazda na moim koniu jak go miałam i to moje takie największe zainteresowania.
Kocham spacery nocą i wieczorami, moja ukochana rasa psa to doberman a rasa konia to koń fryzyjski.
-Moim marzeniem jest aby znaleźć partnera, założyć z nim rodzinę i żeby watasze dobrze się wiodło i była duża i potężna i chciała bym zobaczyć moich towarzyszy.
Najważniejsze w moim życiu jest miłość, rodzina i dobrobyt mojej watahy.
-opowiadałam o sobie basiorowi.
-To tyle tak o mnie teraz ty opowiedz mi o sobie- powiedziałam ciekawa co o sobie opowie.
<Dewi? CND>

Od Dewi’ego CD Luny



Ucieszyłem się ,że Luna mi zaufała mimo ,że szła z niedawno jej poznanym basiorem. Idąc w dzień mogłem lepiej przyjrzeć się jej. Miała ciemno szare futro, przenikliwe spojrzenie i skrzydła, które naprawdę wyglądały imponująco. Dojrzałem również znamię pod okiem, które dodawało jej uroku. Było mnóstwo pytań, które chciałem jej zadać, tylko wolałem poczekać na może bardziej korzystne warunki. W między czasie poszliśmy jeszcze na małe polowanie.. W końcu to dość daleko a coś trzeba zjeść.

- A więc na co masz ochotę? – spytałem wadery
- Sama nie wiem, może dziczyzna? – zaśmiała się
- Nie ma problemu – odparłem, szukając jakiegoś tropu

Wyczuwałem gdzieś blisko dzika. To dobre zwierzę na obiad. Posłałem Lunie spojrzenie, od razu wiedziała co mam na myśli. Również złapała trop. Biegliśmy wspólnie za zapachem, aż znaleźliśmy się na polanie gdzie pasła się nasza ofiara. Przyczaiłem się i zacząłem się skradać, moja towarzyszka zrobiła to samo. Obeszliśmy go z dwóch stron.. Nie miał żadnych szans.. I w końcu zaatakowaliśmy.. Ja obaliłem go na ziemię a Luna wykończyła zwierzę jednym szybkim ruchem.

- Masz sporo siły jak na waderę.. – powiedziałem zdumiony
- No wiesz, bezpodstawnie przywódcą wojowników nie jestem – uśmiechnęła się 
- No fakt, ale naprawdę dobrze polujesz – odparłem – Jeszcze nigdy nie spotkałem takiego wilka jak ona – pomyślałem

Po zjedzeniu obiadu, postanowiliśmy trochę odpocząć. Jednak jak wiadomo leżenie na polanie jest nudne więc zaczepiałem trochę Lunę. Co ciekawe ona również miała chyba ochotę na wygłupy.. Więc podszedłem bliżej i z zaskoczenia skoczyłem na nią próbując przewrócić ją na plecy. Co skończyło się niewypałem bo ona jakby wiedząc co mam zamiar zrobić, odsunęła się na bok, wykorzystując przy tym sytuacje ,że stałem tyłem, to ona mnie przewróciła.

- Sprytnie, ale trochę za mało żeby mnie zaskoczyć – powiedziała jakby nie zrobiło to na niej większego wrażenia
- No dobra, nie planowałem tego.. ale – odparłem odwracając szybko sytuacje dzięki czemu to ona była na dole
- Ja też mam trochę siły – dopowiedziałem uśmiechając się
- No muszę przyznać, również masz sporo siły – zaśmiała się –Ale przypadkiem nie mieliśmy gdzieś iść? – dopytała
- No fakt, możemy już ruszać to już niedaleko – rzekłem puszczając ją

Kiedy dotarliśmy na miejsce było już ciemno.. Ale to dodało tylko klimatu..

- Jesteśmy na miejscu – powiedziałem stając przed widokiem



- Tutaj jest pięknie – powiedziała rozglądając się
- Tak to wodospad dusz.. Legenda głosi, że wszystkie zwierzęta muszą przez niego przejść jeśli chcą trafić do zaświatów – opowiedziałem wpatrując się w Lunę
- Wierzysz w to? – spytała
- Tego nie wiem, okaże się.. – odpowiedziałem – Może chcesz odpocząć? – zapytałem zmieniając temat
- Tak mała przerwa nie zaszkodzi – zgodziła się 

Usiedliśmy naprzeciwko wodospadu, którego aura nas oświetlała.. Naprawdę wszystko wyglądało pięknie i to dało mi trochę pewności siebie dzięki czemu zacząłem rozmowę..

- Luna, opowiedz mi o sobie.. Jaka jest twoja historia? Rodzina? Zainteresowania, marzenia..? Co jest dla ciebie najważniejsze..?? Po prostu chciałbym się o tobie więcej dowiedzieć 
- No dobrze.. A więc..

CDN

<Luna? Trochę się rozpisałem XD>

sobota, 22 lipca 2017

Od Soleil - Quest 2



Księżycowy Las jak zwykle był piękny. Soleil przymknęła oczy, rozkoszując się padającymi na jej postać promieniami letniego słońca, które przebijały się przez korony drzew. Ostatnimi czasy padało, także drugi z rzędu ciepły dzień bardzo cieszył wilczycę. Nie, żeby jakoś specjalnie przeszkadzał jej deszcz, ale podczas słonecznych dni nie musiała tyle odpoczywać.
Nagłe wzywające pomocy wycie wyrwało Soleil z prowadzonych jak zwykle rozmyślań. Wadera otworzyła oczy, przystanęła i rozejrzała się wokół, szukając źródła dźwięku. Gdy wołanie się powtórzyło, była już pewna, skąd dochodzi. Zboczyła z szerokiej ścieżki i wbiegła między drzewa i krzewy. Po kilkunastu sekundach biegu zatrzymała się, widząc niecodzienny obraz. Szarawy szczeniak wilka siedział na ziemi, a na jego szyi znajdowała się prowizoryczna obroża zrobiona ze sznura. Gruba lina, niepozwalająca szczeniakowi na przegryzienie jej, była przywiązana do drzewa.
- Cześć, mały - przywitała się łagodnie Soleil. - Co się stało?
- N-nie... nie wiem - wyszeptał przerażony maluch. - Obudziłem się tutaj... I nic nie pamiętam...
- A wiesz, jak masz na imię? - zapytała wilczyca.
- Cedrick. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Soleil kiwnęła głową i w następnej chwili zbliżyła się do szczenięcia. Szybko przegryzła więżące go sznury i uwolniła małego Cedricka.
- Jeśli chcesz, to możesz odpocząć w mojej norze, a jutro poszukamy twojej rodziny.
Maluch kiwnął głową, więc Soleil zaprowadziła go nad morze, do swojego mieszkania. Nakarmiła szczeniaka resztkami zająca i umościła mu wygodne posłanie w kącie zagłębienia. Cedrick niemal natychmiast zapadł w sen, a wilczyca też nagle poczuła się zmęczona. Zdążyła się tylko położyć, a potem natychmiast zasnęła.
Gdy obudziła się, wschodziło już słońce. Soleil zerwała się na równe nogi, przerażona, że przespała jakieś dwanaście godzin. Rozejrzała się nerwowo po mieszkaniu. Szczeniaka nie było, a wszystko wyglądało tak, jakby nigdy go nie spotkała.
- Może to był tylko sen? - wymruczała do siebie wilczyca. Nie mogła jednak odpowiedzieć sobie na to pytanie. Soleil - Quest 2

Księżycowy Las jak zwykle był piękny. Soleil przymknęła oczy, rozkoszując się padającymi na jej postać promieniami letniego słońca, które przebijały się przez korony drzew. Ostatnimi czasy padało, także drugi z rzędu ciepły dzień bardzo cieszył wilczycę. Nie, żeby jakoś specjalnie przeszkadzał jej deszcz, ale podczas słonecznych dni nie musiała tyle odpoczywać.
Nagłe wzywające pomocy wycie wyrwało Soleil z prowadzonych jak zwykle rozmyślań. Wadera otworzyła oczy, przystanęła i rozejrzała się wokół, szukając źródła dźwięku. Gdy wołanie się powtórzyło, była już pewna, skąd dochodzi. Zboczyła z szerokiej ścieżki i wbiegła między drzewa i krzewy. Po kilkunastu sekundach biegu zatrzymała się, widząc niecodzienny obraz. Szarawy szczeniak wilka siedział na ziemi, a na jego szyi znajdowała się prowizoryczna obroża zrobiona ze sznura. Gruba lina, niepozwalająca szczeniakowi na przegryzienie jej, była przywiązana do drzewa.
- Cześć, mały - przywitała się łagodnie Soleil. - Co się stało?
- N-nie... nie wiem - wyszeptał przerażony maluch. - Obudziłem się tutaj... I nic nie pamiętam...
- A wiesz, jak masz na imię? - zapytała wilczyca.
- Cedrick. A przynajmniej tak mi się wydaje.
Soleil kiwnęła głową i w następnej chwili zbliżyła się do szczenięcia. Szybko przegryzła więżące go sznury i uwolniła małego Cedricka.
- Jeśli chcesz, to możesz odpocząć w mojej norze, a jutro poszukamy twojej rodziny.
Maluch kiwnął głową, więc Soleil zaprowadziła go nad morze, do swojego mieszkania. Nakarmiła szczeniaka resztkami zająca i umościła mu wygodne posłanie w kącie zagłębienia. Cedrick niemal natychmiast zapadł w sen, a wilczyca też nagle poczuła się zmęczona. Zdążyła się tylko położyć, a potem natychmiast zasnęła.
Gdy obudziła się, wschodziło już słońce. Soleil zerwała się na równe nogi, przerażona, że przespała jakieś dwanaście godzin. Rozejrzała się nerwowo po mieszkaniu. Szczeniaka nie było, a wszystko wyglądało tak, jakby nigdy go nie spotkała.
- Może to był tylko sen? - wymruczała do siebie wilczyca. Nie mogła jednak odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Qest zaliczony! Soleil otrzymuje 450 ks !

Od Luny CD Śmierci

Wadera patrzyła na mnie ze zdziwieniem, pewnie nie wiedziała skąd się tam znalazłam.
-Widziałaś już całe tereny?- zapytałam patrząc na Śmierć .
-Jeszcze nie - oznajmiła rozkładając się do okoła.
-Chodź, pokaże ci je - powiedziałam i ruszyłyśmy w drogę. Przez dłuższy czas trwałyśmy w milczeniu patrząc jedynie na przeróżne tereny watahy aż w końcu powiedziałam.
-Ah, wszystko pełne życia ale i śmierci, potrzeba i życia i śmierci aby równowaga była zachowana. Życie jest piękne a śmierć straszna lecz gdy się jej przyjżysz jest tak samo piękna jak życie - powiedziałam patrząc na zaskoczona waderę która przez większość drogi patrzyła w ziemię
<Śmierć?>

piątek, 21 lipca 2017

Od Soleil CD. Errora



Zaledwie kilka chwil po odejściu Errora z lasu wyłonił się nieznany Soleil basior. Osobnik wpierw rozejrzał się wokół, a potem podszedł do wilczycy, która spojrzała na niego pytająco.
- Wybacz mi najście. Nazywam się Derek, jestem tutaj nowy. Alfa posłała mnie, abym znalazł niejakiego Errora. Nie wiesz, gdzie mogę go znaleźć?
Basior wydawał się mówić szczerze, ale Soleil coś się w nim nie podobało. Jakiś szczegół w jego wyglądzie, a może w zachowaniu, przypomniał jej wilki, z którymi miała do czynienia przez większość życia. A takie nigdy nie miały dobrych zamiarów.
- Przed chwilą wszedł do lasu. Jeśli chcesz, pomogę ci go poszukać - odpowiedziała wadera, postanawiając, że będzie miała tego wilka na oku.
- Byłoby miło - powiedział z wdzięcznym uśmiechem Derek. Żeby nie wzbudzać jego podejrzeń, Soleil odwzajemniła gest, a potem poprowadziła basiora w stronę lasu. Gdy weszli między drzewa, niemal od razu złapała zapach Errora. Młody wilk wciąż przebywał gdzieś w pobliżu. 
- Mógłbym poznać twoje imię? - zapytał Derek, idąc śladami wadery.
- Sun. Zdrobniale Sunny - odparła bez wahania wilczyca. Nie chciała podawać mu na razie prawdziwego imienia, przynajmniej do odkrycia jego zamiarów. A niewielka wiedza o języku angielskim pozwoliła jej stwierdzić, że słowa "sun" i "soleil" znaczą dokładnie to samo. Żadna różnica, czyż nie?
Po kilkunastu minutach marszu oba wilki dotarły w okolice niewielkiej polanki. Na trawie siedział Error i patrzył na nocne niebo. Derek przez chwilę mu się przypatrywał, a potem skoczył na Soleil. Wilczyca jednak uskoczyła i w następnej chwili posłała do ataku świetlnego sokoła. Stworzony z energii ptak rozorał pazurami łopatkę nowopoznanego, który syknął z bólu. W następnej chwili w zasięgu wzroku wilczycy pojawił się Error, którego uwagę przykuły odgłosy walki i tajemnicze błyski świateł.
<Error?>

poniedziałek, 17 lipca 2017

Od Errora cd. Soleil

Odwróciłem się uśmiechając się do wadery. Ta obojętnie patrzyła na drzewa. Przyspieszyłem. Ona popędziła za mną.
- Może byś zwolnił, co? - zapytała z wyrzutem.
- Jasne. - zwolniłem. - I tak jesteśmy na miejscu. - Wokół nas był malowniczy krajobraz górski. Wadera rozejrzała się.
- Ładnie tu. - przyznała.
- A to jeszcze nie koniec. - Skręciłem. Zaczynało robić się ciemno. Na to właśnie czekałem. Chciałem jej pokazać coś wspaniałego. Zaprowadziłem ją na plażę, która po chwili zaczęła świecić niebieskim blaskiem. - I jak? - zapytałem.
- Nieźle. - wadera powoli stąpała po piasku. - Skąd ty znasz te wszystkie miejsca? - zapytała.
- No wiesz. Mam tak jakby mózg z przewodów, ja wszystko wiem, jeśli chce to wiedzieć. - odparłem.
- No tak. - przypomniała sobie. - A teraz młody idziemy. Robi się późno.
- Sam trafię. Spokojnie. Nie zgubię się. - odparłem i zostawiłem ją na plaży. Odwróciłem się. Zobaczyłem, jak podchodzi do niej jakiś basior. Pomyślałem, że słodko razem wyglądają.
<Soleil? czy ta historia, będzie miała jakiś ciąg dalszy c; ? >

Od Luny CD Dewi'ego

-Tak...jutro mam trochę czasu - powiedziałam z uśmiechem.
-To do jutra, pa - powiedział z uśmiechem i co brócił się w kierunku swojej jaskini.
-Pa, do jutra - odpowiedziałam i weszłam do jaskini.
Ułożyłam się wygodnie do snu o zasnełam jak zabita. Spalam dość długo bo gdy się obudziłam było już ok. 9:0. Wstała wyciągnęła się i wyszłam przed jaskinię gdzie czekał Dewi.
-Cześć- powiedziałam z uśmiechem
-Cześć - odpowiedział z uśmiechem
-To idziemy się gdzieś przejść? - zapytał nieśmiałym głosem
-Tak, jasne - odpowiedzialna i zaczęła zmierzać w kierunku niewiadomym.
<Dewi?>

Quest 2 – Dewi



Znów to samo.. Kolejna noc pełna koszmarów.. Lecz tym razem nie mogłem tego znieść. Wyszedłem mając głowę pełną myśli.. Przeszłość czy przed nią da się w ogóle uciec? Zapomnieć.. Ile bym dał żeby zapomnieć – mówiłem sam sobie w myślach. Jednak coś przerwało mój wewnętrzny monolog.. A właściwie ktoś.

-Pomocy! – słychać było krzyk w oddali.

Bez zastanowienia ruszyłem w kierunku odgłosu. Był to głąb lasu, ciemno.. Rozglądałem się aż w końcu ujrzałem.. Młodą waderę, przywiązana do drzewa. Była wystraszona, miała podkulony ogon i oczy pełne strachu.. Czułem to. Przy drzewie trzymał ją mocny łańcuch, podobny do tych które mam na łapach. Podszedłem bliżej, szczeniak nic nie mówił wycofał się i patrzył na mnie przenikliwym spojrzeniem.

-Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy – odparłem i chwyciłem łańcuch

Pociągnąłem z całej siły.. Nie wytrzymał tego i rozerwał się. Pomogłem młodej samicy się wydostać. Spodziewałem się ,że ucieknie. Lecz ona stała i przyglądała mi się bacznie.

- Możesz iść – powiedziałem i rzuciłem jej obojętne spojrzenie
- Tylko ja nie mam dokąd.. – odpowiedziała pod nosem
-Jak to? – zapytałem
- Z mojej watahy nic już nie zostało – powiedziała łamiącym się głosem
- Chodź ze mną, jutro porozmawiamy na spokojnie i wspólnie wymyślimy co z tobą zrobić – rzekłem, nie chciałem jej męczyć bardziej, na dzisiaj wrażeń jej wystarczy

Prowadziłem ją do mojej jaskini, po drodze trochę się otworzyła i zaczęła ze mną rozmawiać..

- Jak się nazywasz? – spytała
- Mówią mi Dewi – odpowiedziałem
- Ja jestem Nala.. – rzekła
- Jesteś bardzo silny – powiedziała po dłuższej chwili ciszy
- Tak, można tak powiedzieć – zgodziłem się z nią
- Tylko dlaczego jesteś taki smutny.. – odparła zastanawiając się
-Powiedzmy ,że mam swoje powody – powiedziałem, nie chcąc kontynuować tej rozmowy
- Męczy cię przeszłość.. – rzuciła nagle, dając mi tym do myślenia
- Jesteśmy na miejscu – odparłem stojąc przed jaskinią, unikając przy okazji dalszej rozmowy – rozgość się – dopowiedziałem

Nala nic więcej nie powiedziała. Położyła się i szybko zasnęła.. Pomyślałem ,że zadam jej kilka pytań z rana. Bo dała mi do myślenia, czy to możliwe ,że mówiła to bez powodu? – zastanawiałem się. Niestety nie było mi dane więcej z nią porozmawiać, gdyż rano jej nigdzie nie było.. Pytałem o nią innych. Nikt jej nie widział. Musiała wyjść wcześnie rano.. Chociaż zastanawiam się czy ona w ogóle istniała?

Qest zaliczony! Dewi otrzymuje 450ks!

niedziela, 16 lipca 2017

Ogłoszenie

Nastąpiła zmiana w formularzach, wspólne jaskinie są likwidowane.
Oto nowy punkt w formularzu :

Jaskinia: link do zdjęcie jaskini
-nazwa jaskini
-opis
-właściciel imię wilka

Proszę o wypełnienie go i wysłanie go do mnie czyli (chwilowo ) Wilczyca Luna.

sobota, 15 lipca 2017

Od Dewi’ego CD Luny



- Ależ nie ma problemu, z chęcią przejdę się jeszcze kawałek – uśmiechnąłem się do wadery
- No cóż jeśli to dla ciebie nie problem.. – odpowiedziała niepewnie

Właściwie czas z Luną minął bardzo szybko.. Chciałem żeby ta chwila trwała trochę dłużej ale tym bardziej o tym myślałem, tym bliżej znajdowaliśmy się jaskini wadery. W końcu nadszedł moment pożegnania..

- Lu, czy my.. no wiesz zobaczymy się jeszcze? – zapytałem niepewnie pierwszy raz wątpiąc w siebie..
- Myślę ,że tak – odpowiedziała po chwili
- Bardzo dziękuje ,że zaproponowałaś ten spacer – odparłem z uśmiechem
- To była przyjemność, po co mielibyśmy iść osobno.. Zawsze we dwoje to raźniej – powiedziała odwzajemniając uśmiech
- No fakt, myślę ,że następny wspólny wypad.. Hmm no wiesz możemy
teraz pójść gdzieś gdzie raczej jeszcze nie byłaś, o ile się zgodzisz pokazałbym Ci pewne miejsce – zaproponowałem z szarmanckim uśmiechem
- Jasne! – powiedziała radośnie wadera
- To kiedy byś znalazła czas? Może jutro? – spytałem uszczęśliwiony

CDN

czwartek, 13 lipca 2017

Od Soleil do Tobiego

Ryk był naprawdę głośny i potworny, a do tego rozległ się całkiem niedaleko od nich, skutecznie przerywając rozmowę wilków. Soleil od razu wiedziała, z kim mają do czynienia. Z niedźwiedziem. Chwilę później do jej uszu dotarł trzask łamanych gałązek i odgłos ciężkich kroków, które zbliżały się w ich stronę. Wystarczyło jedno porozumiewawcze spojrzenie, by oboje jednocześnie rzucili się do ucieczki. Goniące ich zwierzę przyspieszyło, jakby jego celem było właśnie dorwanie wilczycy i jej towarzysza. Soleil i Tobi byli jednak szybsi i nim minęło pół minuty, zauważyli, że między nimi a domniemanym niedźwiedziem rośnie odległość. Nie przerywali jednak biegu - Soleil obawiała się, że gdy tylko to zrobią, prześladowca ich dopadnie, a podejrzewała, że jej towarzysz myśli podobnie.
Kroków już prawie nie było słychać, kiedy nagle wilki wypadły z lasu. Zatrzymały się w miejscu niemal w ostatniej chwili - tuż przed nimi kończyło się urwisko, a kilkanaście metrów pod nim rozciągała się. skalista dolina. Co więcej, po ich prawej i lewej stronie również znajdowały się przepaści. Mogli uciec tylko przez las - a stamtąd dochodziły już coraz głośniejsze ryki niedźwiedzia.
- Co teraz zrobimy? - zapytała Soleil, spoglądając krótko na Tobiego. Czarny basior wyglądał na gotowego do ataku - na jego pysku pojawił się grymas, sierść miał zjeżoną, a ciało przygotowane do skoku. Czyżby zamierzał zaatakować tego niedźwiedzia? Powalenie takiego zwierzęcia byłoby trudne dla grupy wytrawnych łowców, a co dopiero dla dwóch pospolitych wilków.
- A mamy jakiś wybór? Musimy walczyć - mruknął Tobi, całkowicie skoncentrowany na zbliżających się krokach. W następnej chwili z lasu wypadł ich przeciwnik... ale nie był to niedźwiedź, przynajmniej nie zwyczajny. Miał gęste brązowe futro, które płonęło na szczycie jego grzbietu, ostre, długie na piętnaście centymetrów szpony, a jego pysk zakrywała czaszka innego niedźwiedzia. Najgorsze były jednak oczy zwierzęcia - czarne, ze złotozielonymi świecącymi tęczówkami, od których biła żądza krwi.
- Mamy walczyć... z tym czymś? - zapytała Soleil. W jej głosie można było wyczuć nutkę strachu, ale nic więcej w postawie wilczycy nie wskazywało na to, by się bała. A w środku cała trzęsła się z przerażenia.
<Tobi? Wybacz, jeśli trochę krótko wyszło>

niedziela, 9 lipca 2017

Nieobecności i informacja

Luna będzie nieobecna do dnia 18.07.2017
W tym czasie proszę nie przysyłał do mnie opowiadań.
I jeszcze moje konto na Howard Wilczyca02 zostało zablokowane na 30 dni, więc aż odblokują mi tamte konto to piszcie do mnie na konto Wadera Luna. Jak konto Wilczyca02 zostanie odblokowane dam znać.
Luna 

sobota, 8 lipca 2017

Profil Zigera ( do adopcji)


Motto: Trzeba żyć każdym dniem.
Imię: Ziger
Pseudonim: Zig, Zigo, Zeor
Wiek: 1,2 roku
Płeć: basior
Rasa: Wilk wojny
Głos: https://youtu.be/JGwWNGJdvx8
Hierarchia:  omega
Stanowisko : za młody
Jaskinia: właściciel wybierze
Moce:jeszcze nie odkrył
Charakter: To odważny i nie ustraszony szczeniak. Jest pewny siebie i zawsze stawia na swoim, lubi wyzwania i zawsze podejmuje ryzyko. Jest bardzo pomocny i zawsze broni słabszych.
Historia: Przywędrował nie wiadomo skąd.
Rodzina: nie zna
Ciekawostki: Ma czerwone znamię na czole.
Partner: za młody
Zakochanie:  za młody
Potomstwo: za młody
Księżyce: 250
Ekwipunek:
Towarzysz: Właściciel zdecyduje
Właściciel: nie ma
Inne zdjęcia:

piątek, 7 lipca 2017

Od Tobiego CD Soleil



Tobi zauważył, jak towarzysząca mu wadera krzywi się na twarzy. Nie wiedział raczej, czy coś się stało, ale postanowił ją o to zapytać. Tak na wszelki wypadek.
- Wszystko w porządku? - mruknął basior.
- Owszem - Soleil gwałtownie potrząsnęła głową, jakby chciała odpędzić od siebie złe myśli. Jednak nic nie wskazywało na to, że mówiła prawdę, ale przynajmniej nie chciała poderżnąć mu gardła.
Ostatecznie Tobi zdecydował się więc nie wypytywać jej o to więcej, w końcu dopiero się poznali i przecież nie musieli się sobie od razu ze wszystkiego zwierzać.
- Jesteśmy na miejscu! - oświadczyła wadera.
Tobi podniósł wzrok z ziemi i powoli zaczerpnął powietrza. Stali na skraju zwykłego lasu, jednak tutaj woń zwierzyny wydała się mu jakaś taka silniejsza. Czuć było również jagody, tak jak wcześniej wspominała Soleil. Również dało się wyczuć zapach innych wilków, możliwe że polujących gdzieś zupełnie w głębi lasu łowieckiego.
- Chciałeś na coś zapolować, pamiętasz? - głos Soleil wyrwał Tobiego z zamyśleń.
- Rzeczywiście, nadal chcę. A ty? Nie potrzebujesz jeść? Moglibyśmy razem złapać coś dużego i się tym podzielić.
Co prawda Tobi początkowo chciał coś upolować spory kawał mięsa dla swoich sąsiadów z jaskini numer pięć, ale pewna jego część chciała spędzić z nowo poznaną więcej czasu.
Przemyślenie propozycji zajęło waderze dłuższą chwilę. Tymczasem Tobi myślał co najlepiej nadawałoby się do zjedzenia dla dwóch osób. W końcu doszedł do wniosku, że najlepiej cokolwiek większego, bo będąc głodnym naprawdę ciężko się myśli. Tobi miał nadzieję, że Soleil coś wymyśli. Wydawała się miła i w końcu znała tereny lepiej od niego.
- Umowa stoi - zgodziła się Soleil z lekkim uśmiechem na pysku.
- Okej... . - Tobi omiótł wzrokiem las - To na co polujemy?
- Zobaczymy za chwilę - powiedziała wadera i ruszyła w las.
Tobi szybko wyrównał z nią krok.
- Właściwie, to w której jaskini mieszkasz? - zapytał basior, pomijając fakt, że nie znał nawet ogólnej geografii swojej obecnej watahy.
- Nie mieszkam w jaskini - odpowiedziała Soleil. Tobi uniósł brwi ze zdziwienia - Mieszkam w norze przy Plaży Marzeń.
W sumie.... to by było jakieś rozwiązanie dla Tobiego. Zasypianie w ciszy, bez żadnego chrapiącego osobnika w pobliżu. Ale oczywiście Tobi na to nie wpadł.
- A czemu tak?
Zanim wadera zdążyła odpowiedzieć, oboje usłyszeli głośny ryk, i do tego rozległ się on całkiem niedaleko od nich. Chyba tylko jedno zwierze mogło taki odgłos wydać... .
- Niedźwiedź - szepnęła Soleil.

< Soleil? > Co myślisz o takim rozwinięciu fabuły? ^-^

Od Luny CD Dewi'ego

-Dobrze- powiedziałam z uśmiechem , pobegliśmy do wody. Gdy już pływaliśmy pomyślałam- ,Dobrze ,że czuje się już pewniej i śmialej w moim towarzystwie.
Pływaliśmy, nurkowaliśmy i po kilkunastu minutach wyszliśmy z wody aby się wysuszyć ponieważ był już wieczór. Otrzepaliśmy się z wody i usiedliśmy chwilę na trawie aby doschnąć.
-Fajnie się pływało- stwierdziłam patrząc z uśmiechem na basiora.
-Tak było fajnie - oznajmił z lekkim uśmiechem i popatrzył w taflę wody.
-Dobrze wracajmy, jest już późno- oznajmiła i wyruszyliśmy w drogę powrotną. Szliśmy kilka minut miło rozmawiając ,po chwili byliśmy przed jaskinią w której mieszkał, do mojej było jeszcze kilka minut drogi.
-Cześć ja będę już wracać- powiedziałem i obróciłam się w stronę jaskini .
-Może cię odprowadzę- zaproponował z uśmiechem .
-Nie trzeba, szkoda fatygi - oznajmiłam z lekkim uśmiechem.
<Dewi?>

Wybory na basiora Deltę

Z racji , że Sekkai odchodzi jest kasetony na basiora Deltę. Pod tym postem piaście komentarze z imieniem wilka na którego głosujecie . Można głosować na swojego wilka. Głosowanie trwa do 07.09.2017 do 21:30
Luna 

Sekkai odchodzi

Sekkai odchodzi.
Powód: Decyzja właściciela
 Mamy nadzieję, że kiedyś wrócisz.

czwartek, 6 lipca 2017

Od Dewi'ego CD Luny

Byłem zaskoczony, gdyż nigdy bym nie pomyślał ,że sama Alfa zaproponuje pójście razem na spacer. Oczywiście nie dałem po sobie tego poznać, chociaż wydaję mi się ,że zauważyła moje zakłopotanie.

- Znasz jakieś ciekawe miejsca? - spytałem 
- Wiesz, znam wszystkie tereny naszej watahy - zaśmiała się wadera

No tak.. Trochę się ośmieszyłem - pomyślałem. Przecież to oczywiste ,że Luna musi znać mnóstwo ciekawych miejsc.

- Mogłabyś mnie oprowadzić? Chociaż z grubsza po terenach.. Ja w sumie zbyt dobrze jeszcze się nie orientuje - odpowiedziałem przyglądając się jej
- Hmm.. W sumie mam trochę czasu - uśmiechnęła się wadera
- O to świetnie! - powiedziałem z entuzjazmem

Zaczęliśmy od Księżycowego Lasu, następnie udaliśmy się nad Kwiatowy Wodospad.. Zaczęło się robić powoli ciemno, ale wciąż było ciepło.. Dzięki rozmowom podczas spaceru, czułem się już swobodniej przy Lu więc radośnie rzuciłem jej pytanie..

- Masz może ochotę popływać? 
- Nie jest już na to za późno? - odparła, spoglądając na niebo wadera
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie - uśmiechnąłem się szarmancko
- W sumie chyba mała kąpiel mi nie zaszkodzi - odpowiedziała odwzajemniając uśmiech
- To co? Kto pierwszy w wodzie? - zaśmiałem się

cdn

<Luna? default smiley ;)>

Od Luny do Dewiana

Przechadzałam się spokojnie po lesie fioletu. W pewnej chwili usłyszała jakieś kroki tóż za mną, odwróciłam się i zobaczyłam Dewiana.
-Witaj Dewian- powiedziałam spoglądając na basiora, który był dość zdezorientowany.
-Witaj Luna- odpowiedział i popatrzył na mnie.
-Co tu robisz ?- zapytałam do zgłaszając się do okoła.
-Jestem na spacerze- odpowiedział Dewian.
-Chodź przejdziemy się razem, ja też jestem na spacerze - zaproponowałam patrząc przed siebie.
-Chętnie- odparł i wyruszyliśmy w drogę .
<Dewi?>

Od Soleil CD. Tobiego



Soleil przypatrywała się, rozbawiona, wyczynom nowopoznanego czarnego basiora. Była w pełni świadoma, że nie zrobił tego wszystkiego specjalnie, ale postanowiła się jednak z nim trochę podroczyć. Tobi, choć ledwie go spotkała, wydał się jej być kimś innym niż pozostałe znane waderze wilki. Łagodnie zeskoczyła na brzeg i podeszła do czarnego basiora, który właśnie skończył wylewać sobie wodę z uszu. W następnej chwili spojrzał na nią z nieodgadnionym wyrazem oczu.
- Wystarczyłoby zwykłe powitanie - oznajmiła Soleil, nie kryjąc nutki rozbawienia w głosie.
- W takim razie nadrobię zaległości. Jestem Tobi - przedstawił się ponownie, podając wilczycy łapę. Ta ostrożnie, delikatnie i nadspodziewanie szybko potrząsnęła nią. Wadera nie przepadała za dotykiem, szczególnie nowopoznanych osób.
- Domyślam się, że jesteś nowy? - powiedziała Soleil, nie przypominając sobie, żeby widziała tego wilka wcześniej. Ona również nie należała do watahy długo, ale jednak poznała już większość wilków i większość terytoriów. Następne słowa Tobiego potwierdziły przypuszczenia wilczycy.
- Zgadza się. Dołączyłem do watahy wczoraj. 
- Zwiedzałeś teraz tereny? - zapytała.
- To przy okazji. Szukałem jedzenia, ale cóż, nie znalazłem - przyznał nowopoznany.
- Mogę pokazać ci las łowiecki. Tam najłatwiej znaleźć coś do upolowania. No i rośnie tam trochę jeżyn, borówek i malin.
- Borówek i malin? Owoców? - upewnił się basior, nie kryjąc zdziwienia.
- Wolałam to powiedzieć, na wypadek, gdybyś był wegetarianinem. Spotkałam już jednego takiego, co je tylko owoce.
- Co kto lubi. To jak, idziemy do tego lasu?
Soleil w odpowiedzi kiwnęła głową. Oboje weszli więc pomiędzy drzewa, kierując się w stronę najodpowiedniejszej do łowów części puszczy. W trakcie wędrówki Soleil miała szansę przyjrzeć się uważniej nowopoznanemu wilkowi. Tobi miał ciemne futro, w sporej mierze ciemnoszaro-czarne, tylko gdzieniegdzie w jaśniejszych odcieniach. Miejsce, w którym powinno znajdować się lewego oko basiora, zasłaniała przepaska. Wilczyca podejrzewała, że Tobi nie nosi jej wyłącznie dla ozdoby. Nie pytała jednak o nic, tylko szła obok wilka w ciszy, wsłuchując się w odgłosy lasu. Przypomniała się jej wędrówka z medykiem, podczas której ptaki śpiewały podobną do obecnej melodię. A w następnej chwili pomyślała o wcześniejszych latach. Stare rany ponownie ją zabolały, przez co wilczyca skrzywiła się. A Tobi to zauważył.
<Tobi?>

Od Soleil CD. Errora



Dzieciak musiał mieć zadziwiająco rozwinięty zmysł słuchu albo też otrzymać go w prezencie po wypadku. W każdym razie Soleil niezbyt podobało się, że jej towarzysz usłyszał wypowiedziane przez nią zdanie. Tak, znowu gadała do siebie i tak, dziwiła się nieco, jak można jeść tylko i wyłącznie owoce. Sama nie lubiła monotonii, dlatego odkąd została uwolniona, jadała zarówno mięso, jak i dary lasu. Miała problem sobie wyobrazić, jak można jeść tylko i wyłącznie jeden rodzaj pożywienia, jeśli ma się wybór. Ale skoro robił to tylko, żeby nie doprowadzić do zwarcia...
- Aha, pewnie tak - odmruknęła na stwierdzenie Errora, starając się uratować resztki godności. - Też czasami jem owoce. Są całkiem dobre - przyznała po chwili.
- Wiem co jem - odparł z uśmiechem młody basior. - Zmierzasz gdzieś konkretnie?
- Planowałam wycieczkę nad Błękitny Wodospad. Miałam ochotę popływać. Ale mogę zmienić plany, jeśli chcesz.
- Nie, w porządku. Chciałbym tylko, żebyśmy poszli okrężną drogą. Powinnaś poznać jak najwięcej miejsc na terytoriach WKZ.
- Niech ci będzie - odpowiedziała niby obojętnym tonem. W rzeczywistości była bardzo ciekawa, co Error chciałby jej pokazać. To prawda, nie znała jeszcze zbyt wielu miejsc w nowej watasze, a interesowało ją wszystko, co mogłoby stać się jej inspiracją.
- W takim razie chodź za mną - powiedział Error, przyspieszając do truchtu. Soleil podążyła za nim.
<Error? Mam nadzieję, że nie przeszkadza Ci zmiana narracji>

środa, 5 lipca 2017

Od Tobiego do Soleil



Od dawna Tobi nie spał w jaskini. Nie jest to oczywiście to samo, co spanie w jaskini, ale jednak jest tu jakaś ochrona od deszczu. Tak wyglądała pierwsza noc w jaskini numer pięć WKZ, ujdzie.
W jaskini siedziało jeszcze dwóch innych wilków, co basior zauważył dopiero rano, gdyż wczoraj dość szybko poszedł spać. Nałożył przepaskę połowę twarzy, żeby nikt nie oślepł od widoku pustego oczodołu. Miał tylko nadzieję że nie będzie musiał załatwiać sobie magicznego wszechwidzącego oka. 
Minąłem moich nowych sąsiadów, którzy spojrzeli na niego dziwnie. Na co wy się tak gapicie? Jacyś homoseksualiści czy jak? Nie, oni po prostu nie chcą mu dać szansy.
Oczywiście nic nie powiedział. Zaraz po wyjściu z jaskini dostrzegł, że jest już dawno południe, a słońce znajdowało się bardzo wysoko. Chol**a, znowu zaspał.
Później Tobi był już gotowy to zwiedzania miejsca, w którym ma spędzić przynajmniej kilka miesięcy. Znalazł malowniczy mostek i postanowił zaplanować tam co dziś zrobić. Może mógłby zapolować na coś dużego i doczołgać zwłoki do swojej jaskini, żeby chociaż sąsiedzi z jaskini przestali patrzeć na niego jak na wyrzutka?
Okej. Nie zaszkodzi w sumie spróbować.
Po dwóch godzinach wędrówki Tobi stwierdził, że z polowania jednak nic nie wyjdzie, bo nie ma niczego fajnego w tej części lasu. Poza tym, czy ktokolwiek oprócz niego lubi zwęglonego kurczaka na obiadokolację? 
Dalej zwiedzał tereny. Najbardziej spodobał mu się jeden z wodospadów. Robił wrażenie, był bardzo wysoki, a z niego widać było też rozległy las. I na tyle wysoki, że gdyby otyły wilk skoczył na bombę ze szczytu wodospadu do zbiornika wodnego na dole, to powstałoby co najmniej owalne Tsunami, które ochrzciłoby każdego wilka świętą wodą z wodospadu w promieniu ponad kilometra.
Tobi zobaczył też wilczycę, która stała na krawędzi wodospadu i patrzyła w przestrzeń. Chyba wiedziała już, że nie jest tu sama. Tobi usiadł na przeciwnym brzegu wodospadu. Siedzieli tak przez dłuższą chwilę, wsłuchując się w głośno płynącą wodę. Chyba było jej obojętne, czy Tobi tu siedzi, czy nie. Inną sprawą było to, że Tobi szukał bratniej duszy, a może to właśnie ta jedna dusza na milion? 
- Hej... - zaczął Tobi, upewniając się, że wadera go usłyszy. 
Nieznajoma przekręciła łeb w jego stronę. W sumie nie wyglądała wrogo. Ale była chyba trochę smutna, chociaż maskowała to uśmiechem.
- Jak cię zwą?
- Soleil, a ciebie? - odpowiedziała wadera.
- Tobi ...
Tobi chciał wyciągnąć do niej łapę, ale źle ocenił szerokość wodospadu i niestety (ale czy na pewno?) zarył pyskiem w wodę. Prawie od razu jego pusty oczodoł zalała fala chłodu. Tak, woda była lodowata.
Chyba nawet nowo poznana próbowała mu jakoś jeszcze pomóc, ale z powodu szybkiego prądu już po chwili Tobi leciał. A chciał się tylko przywitać :<
Uderzył plecami w taflę jeziora. Chyba tak nie powinno się skakać do wody, bo to bardzo bolesne, ale część mózgu odpowiedzialna za ustalenie położenia w przestrzeni jakoś się zacięła. Czuł jakby łamał sobie kręgosłup, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo nie złamał sobie jeszcze kręgosłupa. Nie mógł więc wiedzieć, jakie to uczucie.
Gdy wreszcie udało mu się wyjść na brzeg i otrzepać z wody, spojrzał w górę i zobaczył, jak Soleil przygląda mu się z zainteresowaniem i chyba lekkim rozbawieniem. No k**wa śmieszne bardzo.
- Nic mi nie jest! - krzyknął do niej Tobi. A potem musiał wylać całą wodę z uszu.

<Soleil?>

Profil Omegi

Motto: Nie oglądaj się za siebie bo ci z przodu ktoś przyjebie.
Imię: Omega
Pseudonim: -
Wiek: Trzy lata
Płeć: Wadera
Rasa: Wilk Snów
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=qcybEEeNoPs
Hierarchia: Zwykła, szara omega...
Stanowisko: Medyk
Jaskinia
Moce:
🌙 Zmiana snów
Charakter: Omega jest wesołą waderą, wiecznie uśmiechniętą i miłą. Ciężko ją zdenerwować, zdecydowanie łatwiej zranić. Zawsze chętna do zabawy, niczym szczeniak wierna i ufna. Uwielbia patrzeć w gwiazdy, dlatego to często łazi w nocy, a śpi w dzień. Dość często zdarza jej się kłamać. Jednocześnie jest opiekuńcza i miła. Wysłucha każdego, kto ją o to poprosi. Nie potrafi usiedzieć w miejscu, kocha działanie. Ciężko ją powstrzymać, zrozumieć i przewidzieć. Chadza wyłącznie swoimi drogami, często podejmując ryzyko. Emanuje z niej zaraźliwa radość życia. Mimo tej wesołości, czasami musi posiedzieć sama i wtedy najlepiej do niej nie podchodzić. To dyplomatka mająca rozbrajający uśmiech na każdą okazję. Szybko wybacza i zapomina złośliwości. Jest pogodną oraz ciepłą osobą. Nie żali się, nie daje poznać po sobie, że ma zmartwienia. Nadrabia miną i obraca w żart niejeden problem ze swego życia. Wszelkie nieporozumienia wyjaśnia zdecydowanie, ale dyskretnie.
Historia: Wilczyca jeszcze jako szczenię oddaliła się od stada, goniąc motylka. Jednak ten odfrunął, a ona zgubiła się w ciemnym lesie. Znalazła ją tam para dawnych Bet, zniżonych do statusu omeg. Przygarnęli ją, jednak po roku dokuczliwości innych członków uciekła. Więc podróżowała przez ostatnie osiemnaście miesięcy i półprzytomna trafiła tutaj.
Rodzina: Mamą była zgrabna wilczyca Larix, po której Omega odziedziczyła kolor oczu i futra, a ojcem magiczna hiena z byczymi rogami zakręconymi do tyłu o imieniu Kő.
Ciekawostki: Brak
Partner: Brak
Zauroczenie: Brak
Potomstwo: Brak. Znaczy... Poroniła.
Księżyce: 250
Ekwipunek: Brak
Towarzysz: Brak
Właściciel: Hiena
Inne zdjęcia: Brak

Quest 3 - Dewi



Zapowiadał się zwykły wieczór.. Poszedłem na krótki obchód i spacer, rozejrzałem się trochę po terenach watahy.. Doszły mnie słuchy o Mrocznym Lesie i w zasadzie to tam się wybierałem. W końcu nikt nie dorówna mojej odwadze, chociaż w tym przypadku to też głupocie. Wszystko zapowiadało się spokojnie, widziałem ten las dokładnie i nie wydawał się w sumie różnić od innych lasów, chociaż to pewnie dlatego ,że była noc.. Jakby nie patrzeć wszystko wtedy wygląda tak samo - pomyślałem. Wszedłem do środka, powoli wchodząc w głąb, rozmyślałem co tutaj może być niezwykłego. Po kilku godzinach zrozumiałem.. Zgubiłem się i w dodatku zacząłem nieświadomie chodzić w kółko-coś tu jest nie tak-powiedziałem sam do siebie. -i wcale nie chodzi mi o to ,że rozmawiam sam ze sobą-dodałem i odwróciłem się gwałtownie, czując czyiś oddech na karku. - okay, to już było dziwne -stwierdziłem i odszedłem dalej. Nie musiałem długo czekać na konsekwencje tej decyzji.. Postać stojąca wcześniej za mną pojawiła się przede mną.. Nie powiem, wtedy się trochę wystraszyłem..
-Czym jesteś? - zapytałem przyglądając się niepełnej postaci wilka
-Zgubiłeś się, prawda? - spytał po chwili
- Nie, wcale się nie zgubiłem - odparłem, nie urażając swojej dumy
- To czemu błąkasz się cały czas w kółko? - dopytywał
- Ciekawski jesteś ale ja nawet nie wiem kim jesteś.. - odparłem trochę zestresowany
-Ważne, że ja wiem kim jesteś - uśmiechnął się, o ile tak można to nazwać
- Czyżby? Nie sądzę żebyśmy się kiedykolwiek spotkali - powiedziałem po przemyśleniu
- No oczywiście ,że nie byłeś wtedy bardzo mały.. Jesteś synem Kerosa i Reny, Duchu Walki - odparł pewny siebie
- Dobra teraz ci wierzę.. - odpowiedziałem zaskoczony tą całą sytuacją
- Nie musisz się bać, byłem przyjacielem twojego ojca, jestem West. Pomogę ci stąd wydostać.. Swoją drogą jesteś bardzo do niego podobny. Ale to trochę głupia decyzja przychodzić tu samemu.. Błąkają się tutaj nie tylko dusze, ale i demony.. - streścił basior
- Mam nadzieję ,że ty jesteś duchem.. - uśmiechnąłem się
- Jakbym nie był nie zaproponowałbym ci pomocy - odwzajemnił uśmiech - a teraz ruszajmy, chyba nie chcesz całej nocy spędzić tutaj - dodał po chwili
- No tak, jasne.. Raczej nie mam tego w planach - stwierdziłem i ruszyłem za basiorem

W czasie powrotu sporo rozmawiałem z nim. Dowiedziałem się dzięki temu sporo o moim ojcu oraz w jaki sposób zginął i dlaczego błąka się w tym lesie. Droga powrotna jednak nie zajęła tak dużo czasu jak przypuszczałem.. W zasadzie może z godzinę spacerem.. Kiedy zacząłem rozpoznawać widoki przede mną zrozumiałem, że jesteśmy już poza Lasem Mroku.

- Wielkie dzięki za pomoc - podziękowałem West'owi
- Nie ma problemu, zawsze pomogę przyjaciołom - uśmiechnął się - Radzę ci następnym razem nie przychodzić tu samemu, wiem ,że jesteś wojownikiem ale tutaj nie jest bezpiecznie.. Panują tutaj moce, które są potężniejsze nawet od najsilniejszego wilka - podsumował basior
- Tak, domyślam się.. Raczej nie mam w planach tutaj przychodzić.. Przez najbliższy czas - puściłem oczko na pożegnanie
- No tak.. Mogłem się spodziewać - odparł, chociaż to już bardziej chyba do siebie, bo ja już byłem parę metrów przed nim

Chyba w życiu się nie cieszyłem tak jak tego dnia, że wróciłem do domu.. W sumie nie uważam tego za akt odwagi.. I raczej nie mam zamiaru nikomu o tym opowiadać. Chociaż prędzej czy później pewnie odwiedzę jeszcze Westa, ale następnym razem będę trochę ostrożniejszy. I nie pójdę tam nocą, ale to już inna kwestia.

Quest zaliczony! Dewin otrzymuje 500 ks! 

Od Śmierci do Luny

Wadera poszła w swoim kierunku, a ja zajęłam się szukaniem starych zwierząt by je uśmiercić. Cóż taka moja rola. Znalazłam starego jelenia, który odłączył się od stada. Norma. Podeszłam do niego i spojrzałam mu w oczy. Zwierzę wiedziało kim jestem i że nie musi się mnie boić. Lekko go dotknęłam a jeleń padł martwy na ziemię. Przynajmniej będzie co do jedzenia. Zza krzaków usłyszałam słowa
- Śmierć jest straszna, ale gdy się patrzy z tej perspektywy to jest piękna...- zdziwiona Luna patrzyła się na mnie z zaciekawieniem na twarzy, uśmiechnęłam się lekko w stronę wilczycy...

<Luna>

Profil Tobiego

Motto: Tam gdzie jest światło, tam jest mrok.... jakoś tak to szło.
Imię: Tobi
Pseudonim: Po prostu Tobi. Nazwij go chociaż raz Tobiś lub inaczej zdrobnij jego imię a Tobi a wyrwie ci gałke oczną i zawiesi sobie nad łóżkiem.
Wiek: 3 lata, śmiertelny, ale ma jeszcze dużo czasu a nauczył się nie umierać. Za kilka lat zacznie szukać Kamienia Filozoficznego, opcjonalnie założy farmę jednorożców i będzie pić ich krew. No, jak się uda to postara się dożyć kilkuset lat.
Płeć: Basior
Rasa: Wilk Zmarłych oraz Wilk Ognia
Głos: Rammstein - Amerika
https://m.youtube.com/watch?v=Rr8ljRgcJNM
Hierarchia: Omega
Stanowisko : Szpieg, Łowca
Jaskinia
Moce:
- Nekromancja - czyli wywoływanie duchów i porozumiewanie się z nimi. Nie jest to nigdy bezpieczne.
- Może chuchnąć na coś i chuchnięcie zmieni się w ogień. Dobra, to taki żarcik, tak naprawde musi zamiast tego porządnie na coś dmuchnąć.
- Duchowa forma - Tobi może stać się niewyczuwalny na krótką chwilę. Od kilku lat, unikając śmiertelnych ataków, ucieka w ten sposób ze szponów Śmierci, a Śmierć bardzo tego nie lubi. Pewnego razu coś pójdzie nie tak, Tobi zdechnie i będzie tak zdychał później przez całą wieczność.
Charakter: Tobi nie jest już taki jak kiedyś. Jak najwięcej czasu wolnego od obowiązków spędza sam, malując surrealistyczne obrazy u siebie w jaskini lub czyszcząc swoje talizmany z krwi. Z reguły woli rozmawiać z kimś sam na sam, niż w grupie wilków, stfu... potworów. Wędruje gdzie sie da szukając tej jednej jedynej bratniej duszy, która go zrozumie i będzie inna niż te potwory, tfu, pozostałe wilki, które spotkał na swojej drodze. Tobi często nie jest chętny do pomocy, bo w końcu tym niewdzięcznym potworom nie wolno ufać. Dajesz im palec, a oni chcą całą łapę. Jednak przez fakt że żyje w watasze, czyli takiej trochę wspólnocie, to stara się w miarę słuchać co inne wilki majà do powiedzenia i czasem próbować nie wybuchnąć gniewem. Tobi miewa dziwne myśli, na przykład, co gdyby istniał świat bez wojen? Albo gdyby nie trzeba by było jeść ani pić? W głębi serca chciałby uczynić ten świat lepszym.
Historia: Odszedł ze starej watahy po tym jak stracił wszystkie bliskie mu osoby, w tym swoją partnerkę. Do dziś ma sny, w których widzi, jak wzzyscy którym ufał płoną razem z lasem na jego oczach. W dzisiejszym świecie co drugi wilk stracił kogoś bliskiego. Nie zawsze da się powstrzymać wszystkie te nieszczęścia. Basior długo szukał jakiegoś w miarę dobrego miejsca do odpoczynku po stracie. Często przemieszczał się z watahy do watahy. Postanowił zatrzymać się tutaj, w WKZ. Ale nie zamierza zabawić tu długo. Zależy to oczywiście od tego jak sprawy się potoczą. Nikt nie wie, przez co Tobi przeszedł, i niech tak zostanie, droga Alfo.
Rodzina: Cóż, miał rodziców i kilku bliższych przyjaciół, ale wszyscy nie żyją. Rozpamiętywanie imion zwyczajnie nie ma w tej sytuacji sensu.
Ciekawostki
- Ma tafefobie i tanatofobie. Mówiąc prościej, lęk przed pogrzebaniem żywcem oraz lęk przed śmiercią. 
- Nie widzi na lewe oko.
- Pewnej nocy Tobiemu udało się przywołać Krwawą Mary. Było zabawnie dopuki zjawa nie wyrwała mu lewego oka.
- Tobi to dobry chłopak ^-^
Partner:  Brak, aczkolwiek pewna część Tobiego marzy o ustabilizowaniu się w jednym miejscu. Jednak nigdy nie zapomni o swojej poprzedniej partnerce.
Zauroczenie: Jest ktoś taki. Chyba.
Potomstwo: Brak, i raczej nie planuje.
Księżyce: 250 Księżycy
Ekwipunek: Brak, a mimo warto w najbliższym czasie się w coś wyposażyć.
Towarzysz: Tobi twierdzi, że nie potrzebny mu towarzysz.
Właściciel: Ratinka ( na howrse )
Inne zdjęcia: Ni ma, bida w kraju